Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 546.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzie, a jeżeli-by i poszła, to czy pogodziła-by się z Maryanną? czy mogła-by zapomniéć o tém, co było? czyby jéj życia piekłem nie zrobiła? Prędko zresztą, bardzo prędko przestałem zupełnie myśléć o tém, ale pomyślałem o czém inném... Nie umiem, panie, opowiedziéć... nie pamiętam już teraz dobrze, jak do tego przyszło, ale zacząłem coraz więcéj pracować i zbierać pieniądze... nie dla siebie! nie! dla ludzi, panie... o czém myślałem, kiedym to robić zaczął, co czułem... nie umiem opowiedziéć... wiem tylko, że był taki dzień, w którym pomyślałem sobie: nie będę miał nigdy własnych dzieci! i zapłakałem po cichu nad samotną starością, co mię czekała. Niech-że ja cokolwiek choć dla cudzych dzieci zrobię! Niech-że ja zrobię tak, żeby przeze mnie choć dwoje, albo troje, ludzi szczęśliwszą dolę miało, niż dola moja i Maryanny... Szukałem, panie, roboty wszędzie, gdzie mogłem... oszczędzałem grosz, jak tylko mogłem, i oto, panie, teraz w téj szkatułce jest 8,000 rubli w biletach, i jeszcze coś drobnych asygnat i srebrnéj monety...
Mówiąc to, z wysileniem wielkiém wydobył z pod poduszki małą szkatułkę, którą zapewne przed ostateczném położeniem się w łóżko, wyjął był z kufra.
— Niech pan ją otworzy i przeliczy wszystko, co tam jest — prosił, zdejmując z szyi zawieszony na sznurku mały kluczyk.
— Cóż chcesz uczynić z pieniędzmi temi, kocha-