Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 532.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

można było powiedziéć w istocie, aby był chorym. Nic go, jak mówił, nie bolało. Było to poprostu wyczerpanie sił, śmiertelne znużenie, powolne gaśnięcie.
Przyszło mi raz na myśl, że długi, zupełny odpoczynek, jako téż wiejskie powietrze i zdrowe wiejskie pokarmy, przywróciły-by może, choć w części, siły utracone. Powiedziałem mu téż, iż gdyby tylko chciał, to-bym wyjednał mu u prezesa biura uwolnienie od zajęć na dwa, lub trzy, miesiące, które mógłby spędzić na wsi w małym folwarku, położonym w blizkości miasta, a do siostry mojéj należącym.
— Ja miał-bym wyjeżdżać na wieś? — powtórzył ze zdziwieniem — po co?
— Musiałeś pan być przecież na wsi kiedykolwiek; wiész więc, jak tam jest w lecie zielono, świeżo, zdrowo.
— Urodziłem się i dzieciństwo moje spędziłem na wsi, ale to już tak dawno było.
— Ale i przez te lata, które przepędziłeś pan w mieście, musiałeś niekiedy czynić wycieczki w okolice miasta, chodzić na przechadzki...
— Na przechadzki — powtórzył — poco? A!— dodał po chwili — prawda! była kiedyś wielka majówka za miastem... ja wtedy byłem zaręczony z panną Różą i na majówkę poszedłem, bo i panna Róża tam była. Ale to bardzo dawno... lat temu ze dwadzieścia siedm...