Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 530.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Spełniając ostatnią prośbę biednéj Maryanny, starałem się jak najczęściéj odwiedzać małe mieszkanko jéj brata, jak najdłuższe prowadzić z nim rozmowy, jak najusilniéj przekonywać go, iż powinien zmienić dotychczasowy swój sposób życia, jeśli chce, aby go siły nie odstąpiły wkrótce w zupełności.
— Ej! co tam! — odpowiadał mi zwykle — zdrów jestem, jak ryba... nigdy mnie nawet nic nie boli...
A jednak pracował coraz mniéj i coraz gorzéj. W biurze ogarniało go nieraz zamyślenie, do osłupiałości podobne. Kwadransami całemi trzymał pióro zawieszone nad papierem, ale nie pisał, tylko szklanym wzrokiem i z rozwartemi nieco ustami patrzał w przestrzeń. Niekiedy mrużyły mu się powieki i głowa kłoniła się w dół pod ciężarem nieprzezwyciężonéj senności. W domu znajdowałem go téż niekiedy drzemiącym w dzień biały, lub siedzącym bezczynnie nad rozłożonemi przed nim papierami. Parę razy zauważyłem, wchodząc, że oczy jego utkwione były w stołek, umieszczony przy oknie kuchenki, na którym siadywała zwykle z robotą swą Maryanna. W mojéj téż obecności, rzucał od czasu do czasu na stołek ten przelotne spojrzenia. Znać było, że oczyma wyobraźni widział tam nieustannie postać kobiety, dla któréj wiele cierpiał, z którą przepędził sam-na-sam długi szereg lat monotonnych i smętnych. Teraz nie było już ich „dwojga na świecie”. Jak ptak, powiewem wichru odbity od stada swego, tak on,