Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 528.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i z jękami wymawiać zaczęła niezrozumiałe jakieś wyrazy.
Nazajutrz, gdy o téj saméj porze przyszedłem do Czyńskiego, Maryanna leżała cicha i nieruchoma ze splecionemi na piersi dłońmi i zamkniętemi oczyma.
— Doktor powiedział, że niéma żadnéj nadziei — szepnął mi bardzo cicho Czyński — wyspowiadała się już. Ksiądz tylko co poszedł...
Na twarzy jego nie malowało się żadne gwałtowne uczucie. Usta tylko i powieki drgały mu nerwowo od chwili do chwili, a na zapadłych policzkach widać było dwie plamy ciemnych rumieńców.
Usta Maryanny poruszyły się z wolna.
— Boże bądź miłościw mnie grzesznéj! — wymówiła kilka razy, uderzając się ręką w piersi. Po chwili z pod powiek jéj zamkniętych wypłynęły dwie łzy i ciche stoczyły się po wychudłéj, gorączką rozpalonéj, twarzy.
— Boże bądź miłościw mnie grzesznéj! — powtórzyła raz jeszcze z głębokiém westchnieniem.
Czyński pochylił się nad łóżkiem i przycisnął usta do czoła choréj.
— Bóg lepszy od ludzi — szepnął. — On ci pewno przebaczył!
W dwa dni potém, z nizkiego, drewnianego domku, czteréj posługacze kościelni wynosili na ciasne,