Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 523.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Milczał chwilę, potém dodał:
— Ot, rozbili mi tylko dwie szyby i musiałem dziś zapłacić za wstawienie nowych.
Patrzałem na niego ze zdziwieniem. W całéj téj więc upokarzającéj go awanturze, jedyną przykrą dla niego rzeczą było to, że z powodu jéj wydać musiał parę złotych. Co za szalone skąpstwo! jaki brak uczucia własnéj godności, czy téż jakie martwe, ponure przyzwyczajenie do obelg i naigrawań ludzkich!
— Koledzy pana bardzo źle postąpili... — zacząłem.
Przerwał mi poruszeniem ręki, oznaczającém lekceważenie, czy pobłażliwość.
— Co to dziwnego, proszę pana, że mnie nie lubią? żyję inaczéj, zupełnie inaczéj, niż oni... zarabiam więcéj... zazdroszczą mi téj odrobiny grosza, którą uzbierałem... gdyby wiedzieli, dlaczego zbieram... może-by... może-by się im inaczéj zdawało, ale tak.. trudno...
Wyraz dlaczego zaciekawił mnie żywo.
— Wyjaw więc pan kolegom swym cel ten, dla którego usiłujesz jak najwięcéj pracować i zbierać, a zmienią oni zapewne usposobienie swe względem pana.
— Wyjawić! — powtórzył ze zdziwieniem — ja miał-bym im to wyjawić?
Milczał chwilę i patrzał w ziemię.