Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 474.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go o rodzaju, ilości i warunkach przedstawionego mu zajęcia. Znał się dokładnie na rzeczy i zgadzał się na wszystko, pojmowanie słów moich i zgadzanie się na nie, objawiając powolném nachyleniem głowy. Przy końcu rozmowy, skłonił się z niezręcznością, właściwą ludziom nieśmiałym i towarzyskiéj ogłady pozbawionym, poczém usiadł na swém krzesełku i gorliwie zajął się swą, opuszczoną na chwilę, kancelaryjną robotą. Nad pochyloną głową jego unosić się zdawało w powietrzu długie galaretowate ramię zwieszonego u góry potwora, ale on, szybko wodząc piórem po papierze, nie zważał na nie, jak téż słyszéć nie zdawał się szemrzących dokoła, a ku osobie jego zwróconych, żartów i ucinków.
— Samson nasz wziął sobie na plecy jeszcze jeden kamień! — szeptem niby, ale z dość głośnym chichotem, zażartował przy sąsiednim stoliku wysoki, chudy kancelista, ze złośliwém okiem i żółciową cerą.
— Grosiwo, kochane grosiwo, cudów dokazuje! — odszepnął kolega inny.
Ktoś trzeci uczynił palcami ruch, naśladujący otwieranie się i zamykanie nożyc, przyczém ustami naśladował szelest krajanego papieru.
— Tak! tak! — uśmiechnął się człowiek o żółciowéj cerze — kuponiki! kuponiki! błoga to rzecz! niech-by jednak sprobował miéć, jak ja, trzy córki i dwu synów w domu, zobaczyli-byśmy, czyby potra-