Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 332.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mioty te były natury takiéj, że musiały w istocie stanowić osobistą jéj własność. Zachodziło tylko pytanie, nic zresztą wspólnego z prawem niemające, czy nie były one nabytemi za pieniądze jéj syna, więc z kolei za te pieniądze, które sposobem pożyczek wyjął on był z kieszeni — zbyt ufnych biedaków!
Po chwili rozmyślania, zwróciłem się znowu do majestatycznéj damy, która, w znużonéj postawie na kanapie siedząc, otulała się w téj chwili właśnie aksamitno-łabędziém swém okryciem i z cicha wyrzekać zaczęła na zimno, które w tém ciepłem mieszkaniu nawet zaledwie oddychać pozwala.
— Nie pozostaje mi więc nic innego, — rzekłem — jak zakołatać do serca pani i udać się do niéj z prośbą... Człowiek, za którym wstawiać się będę, znanym jéj być musi. Jest to starzec bezdzietny i osamotniony... pracował dla państwa przez lat kilka, i nietylko żadnego za to nie otrzymał wynagrodzenia, ale jeszcze w ruinie syna pani zagubił swój fundusik, jedyny sposób utrzymania się przy końcu życia...
Umilkłem i śród białéj, delikatnéj, jak listek liliowy, parą zaledwie drobnych zmarszczek zrysowanéj, twarzy kobiéty, szukałem wrażenia, jakie wywrą na nią słowa moje. Nie wywarły żadnego.
— Jestem kobietą — rzekła — nie wtrącam się wcale do administracyi domu mego syna; niewiem, kto i jaką otrzymywał od niego zapłatę... nie zaciągałam nigdy u nikogo pożyczek żadnych...