Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 330.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Utkwił wzrok w ziemi i milczał chwilę. Potém, czyniąc obu rękoma giest niecierpliwy, rzekł:
— A więc cóż pan chcesz, abym uczynił? Oddałem wszystko co miałem...
Znaczącém spojrzeniem powiodłem po suto wypakowanych i wykwintnemi ozdobami błyszczących tłómokach z angielskiéj skóry, po licznych a cennych, na sprzętach wiszących, szalach i futrach. Przyborski zrozumiał myśl moję. Szyderski uśmiech przesunął się mu po ustach.
— Wszystko to — rzekł — jest osobistą własnością mojéj matki.
— W takim razie — odpowiedziałem — nie pozostaje mi nic innego, jak ze słuszném żądaniem mojém zwrócić się do matki pana.
Usłyszawszy te wyrazy, pani Przyborska oderwała wzrok od gracików, które układała wciąż i przekładała w woreczku swym, i miękkim swym, przyciszonym głosem, wyrzekła:
— Jestem kobietą...
— Pani... wtrąciłem z ukłonem.
— Jestem kobietą, — nie dając sobie przerwać, mówiła daléj, — na interesach nie znam się i nigdy się niemi nie zajmowałam. Raczcie więc panowie nie mieszać mnie do smutnych tych, a niezrozumiałych dla mnie okoliczności.
Czułem się oburzonym i wzburzonym, miarkując