Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 315.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

fantem? Kiedy jednak Żminda miejsce stracił i przytułku nigdzie nie miał, pożałowałem go, przeprosiłem i do siebie zabrałem.
— Czy Żminda nie lokował wypadkiem u pana kapitaliku swego? — zapytałem.
Uśmiechające się wciąż, usta jego drgnęły lekko pod wpływem przykrego jakiegoś uczucia. Niedbale jednak ramionami wzruszywszy, odpowiedziął:
— Jaki tam kapitalik! Przez całe życie swoje uciułał stary nędzne pięćset rubli. Wartoż to było pracować i oszczędzać?
— W każdym jednak razie, owoc ten pracy i oszczędności całego życia jego znajduje się obecnie w ręku pana?
— W moich ręku — zaśmiał się pan Przyborski. — Zapytaj pan raczéj czterech wiatrów, co to z nim się stało?
— Wiatrów pytać nie będę, ale nazwisko Żmindy umieszczę na spisie wierzycieli pańskich — rzekłem.
— Umieszczaj pan na spisie swoim, kogo tylko chcesz. Brałem pieniądze, bom miał majątek, który za grzechy moje mógł odpowiadać. Niech go więc sobie biorą teraz i dzielą się nim, jak chcą. Ja nikomu kręcić i nikogo oszukiwać nie myślę i nie myślałem nigdy.
Ostatnie wyrazy wymówił z pewném uczuciem dumy i obrazy. Tym razem nie mogłem wątpić