Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 299.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i, chcąc nie chcąc, zatrzymać je musiała na pozioméj, za materyalnym zyskiem i użyciem stojącéj, człowieczéj méj postaci. Że zaś postać ta, niemająca żadnych bliższych stosunków ze spirytualizmem i gwiazdami, pozostawała wciąż milczącą, poruszyła z lekka batystową chusteczką, zdobną w hafty i koronki, i cichym głosem poskarżyła się znowu na upał duszący, od którego ten cienisty ganek nawet osłonić dostatecznie nie może.
Wkrótce przecież ozwał się na dziedzińcu turkot kół; po-przez sztachety ogrodowe bardzo przezroczyste, bo w połowie na ziemi leżące, zobaczyłem pędzący od bramy zgrabny kabryolet, w parę wielkich i cennych, acz mocno chudych, koni zaprzężony, a powożony przez wytwornie ubranego mężczyznę, w którym poznałem od razu pana domu.
Szybkim krokiem Waleryan Przyborski wbiegł na ganek, powitał matkę lekkiém, zbyt lekkiém skinieniem głowy, mnie zaś podał do uścisku obie ręce.
— Poznałem pana od razu, — zawołał, — choć to dobre lat kilka ubiegło, odkąd widzieliśmy się po raz ostatni... pamiętasz pan... wtedy... u naszego poczciwego kuchmistrza nad kuchmistrzami, Szarla!... Piekielnie dobrze ten Szarl gotuje! pamiętasz pan, jakie nam dał kotlety z jarząbków i Champagne frappé... ale prawda, przypominam sobie, żeś pan wtedy do