Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 226.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hanka żywo powstała i wbiegła do chaty. Było to we wtorek, w chacie zgotowano zaciérkę z pańskiego żyta; Hanka jéj nie jadła, ona nic przez dzień cały nie jadła, a część swoję zostawiła dla Wasylka, bo wiedziała, że on garncy nie bierze i głodny do niéj przyjdzie. Po chwili wyszła z chaty i podała kochankowi łyżkę drewnianą i garnuszek, pełen jadła.
Chłopiec pochwycił go gwałtownie i zaczął pożérać grubą potrawę. Gdy jadł, oczy mu błyskały, rumieniec zaléwał wychudłe policzki; zapomniał o całym świecie, o Hance nawet, jadł tylko i jadł ciągle, dopóki nie wypróżnił garnuszka. I nic dziwnego, że pożérał zaciérkę z pańskiego żyta, bo od dwóch tygodni jadł tylko gotowaną trawę. Hanka patrzyła na niego z pomięszaném uczuciem cierpienia i radości; głód gryzł jéj własne piersi, ale jadłem swojém karmiła kochanka.
Wziąwszy z rąk Wasylka próżny garnuszek wniosła go do chaty, potém wróciła, usiadła obok chłopca na progu, zarzuciła mu ręce na szyję i głowę przytuliła do jego piersi. On jedną ręką objął ją i przycisnął do siebie, drugą gładził jéj jasne, rozplecione włosy.
— Sokole ty mój jasny, Wasylku! — szepnęła dziewczyna.
— Gołąbko moja, duszko! — odszepnął chłopiec.
I umilkli, i milcząc siedzieli; kochać mieli jeszcze siłę, ale głód ściskał im gardła i mówić przeszkadzał.