Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 201.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziewicy, mówił do niéj długo a na twarzy jego malowało się prawdziwe, szczere wzruszenie. Ale Lilla z roztargnieniem słuchała słów Edwarda; oczy jéj ciągle zwracały się ku drzwiom, jakby oczekiwała kogoś, a na twarzy jéj malowała się tęsknota, któréj skryć nie umiała.
Obiad miano podać o piątéj, ale wielki bronzowy zégar, stojący w środkowym salonie na marmurowéj konsoli, wskazywał już szóstą, a pana Odrowąża jeszcze nie było. Pani Eufemia niecierpliwie spoglądała na drzwi i na zégar, ale nie wydawała rozkazu podania do stołu, bo czekała na brata, który jeden na świecie zaimponować jéj umiał.
W małym saloniku młodzi ludzie i panienki zapraszali Lillę do fortepianu. Piękna panna usiadła przy instrumencie i od niechcenia zaśpiewała jakąś włoska aryetkę. Właśnie odśpiewała ostatnią nutę, gdy otworzyły się drzwi z łoskotem i wszedł naprzód pan Odrowąż ze zwykłą sobie fantazyą i bunczucznością, a za nim ukazał się Roman Hebel.
Ręce Lilli drgnęły na klawiszach i twarz zapłonęła szkarłatem. Wzrok Romana, błyszczący i zamyślony, upadł na nią i powitał ją jéj tylko zrozumiałym wyrazem. Dziewica, w mgnieniu oka odzyskując przytomność, uderzyła parę akordów i w odpowiedź na spojrzenie kochanka pełnym miłości głosem zaśpiewała tę przedziwnéj, dziewiczéj naiwności piosenkę: