Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 190.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powietrzem kwitnącéj doliny. Stary ojciec patrzał na niego z rozkoszą i, mimowoli składając ręce, dziękczynne westchnienie posyłał do tego Boga, którego czcił i chwalił całém swém pracowitém, prostaczém a niepokalaném życiem.
W kilka dni po przyjeździe swym do Olska, wraz ze wschodem słońca, Roman stał na ganeczku starego domu i opowiadał o czémś ojcu, siedzącemu z dłutem w rękach, które tylko co pracować przestały. Syn i ojciec gwarzyli i śmieli się wesoło, a jaskółka, jakby rozmowa ich spać jéj nie dawała, wychyliła główkę z gniazdeczka i odzywała się niekiedy cichutko, niby wtrącając się do gawędki, albo gdérząc na gospodarzy domu, że spać już nie idą.
Nagle Roman przestał rozmawiać i wpatrzył się z natężeniem w stronę drogi, wiodącéj ku pałacowi. Drogą tą zbiegała z góry lekka postać kobieca, w białéj sukni. Zmrok zaczął dopiéro zapadać, i choć rysów kobiety nie można było widziéć z oddali, kształty jéj pięknie zarysowywały się na szarém tle widnokręgu, i warkocze jaśniały nad jéj czołem, jak aureola z bladych promieni. Zbiegła z góry, stanęła na mostku, i, oparłszy się na jego krawędzi, zaczęła patrzéć w bystro płynącą rzeczkę.
— Ojcze, kto jest ta pani? — spytał Roman.
Stolarz pochylił się, popatrzył i odrzekł:
— To panna Lilla Odrowążówna, synowica dziedziczki Olska i pana Wincentego.