Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 174.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bynajmniéj — odpowiedzia p. Wiktor; — nie ja to zapewne powiem, aby majątek stanowił przeszkodę do pokochania kobiéty, która go posiada. Sam mam żonę bogatą; a jaką ona jest, jak jestem z nią szczęśliwy, czuję to w każdéj chwili i wy wszyscy o tém wiecie, panowie. Żeby myślący i zacny człowiek mógł pokochać kobiétę, nie zależy to od tego, czy ona jest bogatą lub biedną; ale od tego, jak czuje i myśli, i jeszcze od téj niewidzialnéj siły, która mimowoli spaja lub odpycha dwoje ludzi. Kochasz pan i szacujesz kobiétę, bogatą czy ubogą, mniejsza o to, żeń się z nią; ale nie żeń się z bogatą, nie kochając jéj, bo będziesz mały i nizki; nie opuszczaj biednéj, którą kochasz, bo będziesz nikczemny i bezrozumny; w jednym i drugim przypadku stracisz dobrowolnie najlepszą cząstkę szczęścia w życiu. Ale już dosyć na ten temat, moi panowie, — rzekł, zwracając się mówiący do Leona, — bądź zdrów poczciwy, zacny Leonie.
— No, i ja cię już pożegnam, — rzekł pan Józef, nienawrócony słowami pana Wiktora; — powiadam ci, żeś głupstwo zrobił.
— A ja mówię, — dorzucił, żegnając się pan Henryk, — żeś wybornie zrobił; bo teraz ja mam nadzieję otrzymać łapkę panny Loli.
— Czego ci szczerze życzę — odpowiedział Leon; — ale nie zazdroszczę, — pomyślał w duszy.
Wyszli wszyscy. Młody doktor jął chodzić po po-