Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 165.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc żenisz się pan z nią dla posagu — zawsze spokojnie odrzekła kobieta — albo dla innych nie wiem jakich tam, powodów; w takim razie nie wart pan jesteś szacunku.
— Heleno! nie wymawiaj tych słów — zawołał Leon, cały drżący, biorąc znowu jéj rękę; — nie odmawiaj mi swego szacunku, nie pogardzaj mną! Kiedym się z nią zaręczał, byłem słaby, zepsuty, bezrozumny; teraz przejrzałem, rozum twój mię podniósł, miłość dla ciebie mię ochrzciła. Ja ciebie i tylko ciebie jednę, ciebie piérwszą, i ciebie ostatnią prawdziwie kocham.
Dziewczyna znowu wyrwała dłoń swoję z palącego uścisku młodego doktora, cofnęła się parę kroków, ręce założyła na piersi, i z dumnym wyrzutem na niego spojrzała. Przez chwilę trwało milczenie, rumieniec coraz silniejszy wstępował na bladą twarz Heleny, aż odezwała się powoli, spokojnym ale stanowczym głosem:
— Panie X., jestem sama jedna na świecie, nie mam nikogo, ktoby mię osłaniał, i ktoby się ujął za mną; ale sama mam poczucie własnéj godności i wyrobioną cierpieniem moc, która umié stłumić choćby najsilniejsze uczucie, jeśli tego zacność moja wymaga. Dla każdego człowieka, mającego w sobie choć iskrę szlachetności, kobieta w mojém położeniu jest świętością, z któréj żartować się nie godzi. Kto i co dało panu prawo mówienia do mnie w ten spo-