Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 145.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

młoda na to, zanadto marząca jeszcze; uczyłam się, i miłość znałam tylko z książek, jakie czytałam, i z nieokreślonych przeczuć serca. Potém musiałam ciągle pracować, więc nie miałam czasu o tém myśleć — dodała z żartobliwym uśmiechem — i zresztą nie znałam nikogo, oprócz dzieci, które uczyłam, i ich rodziców.
— Więc pani nie wiész, co to jest kochać? — rzekł znowu młody człowiek, któremu słowa, na koncercie posłyszane, uporczywie brzmiały w uszach srebrnym głosem Heleny.
— Nie kochałam nigdy, — odpowiedziała dziewczyna, — ale wyobrażam sobie, że miłość jest to wiara bez granic w człowieka, którego się kocha; jest to rozkosz oparcia się z ufnością na jego ramieniu; jest to związek wszystkich drgnięć serca i myśli z drganiem jego serca i z jego myślą — słowem, jest to szczęście!
Mówiła to zarumieniona, ze spuszczonym wzrokiem; a Leon myślą zapytywał się sam siebie: czy ta kobieta, nieznająca miłości, a przeczuwająca ją tylko, mogła by go kochać takiém uczuciem? Zdawało mu się, że mógłby być tak szczęśliwy, — bo co do niego, to czuł, że wstało w nim pragnienie takiéj miłości, i chwilami zdawało mu się, że niedaleko może ją znaleźć — że ją znalazł już może.
Myślał o tém — i ona coś podobnego myślała, przecież nie powiedzieli sobie tego słowami. Ale ileż jest odbłysków miłości w spojrzeniu, w uśmiechu,