Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 140.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
VII.

„Serce i potok ostrzegać daremnie!” Słowa te sprawdziły się na panu Leonie. Daremnie zimna rachuba mówiła mu, że źle robi, zaniedbując pięknéj swéj narzeczonéj; że naraża się na utracenie świetnéj partyi. Daremnie przesąd i pycha szeptały mu, że Helena była biedną dziewczyną, córką nizkiego jakiegoś urzędnika z nazwiskiem prostém i nieznaném; daremnie kilka razy na dzień postanawiał sobie iść do państwa Bogackich, a nigdy już nie zajrzéć na Szkolną ulicę; daremnie było to wszystko. Od bramy mieszkania panny Loli odchodził najczęściéj, nie przestąpiwszy jéj progu, odepchnięty jakąś niewidzialną siłą; a do cichego pokoiku Heleny jakoś codzień zabłądził. Wmawiał w siebie, że tam śpieszy przez poczucie dobrowolnie na siebe przyjętego obowiązku lekarza; a czuł, że wiedziony tam jest pociągiem, którego zwyciężyć nie mógł.
Poczuł, że nie był bankrutem serca; że zostało mu jeszcze dosyć uczucia, aby wielbić i ukochać kobietę, może nie tyle piękną, jak inne, ale dla niego tém piękniejszą, że żyła sercem a kierowała się rozumem, — że wreszcie była jedną z cierpiących nie z urojeń, nie z kaprysów, ale z powodów od niéj niezależnych. Bał się jednak Leon zajrzéć w głąb’ swoich myśli; instynktownie pojmował trudność swojego