Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 023.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Gorzéj niż wszędzie.
— To źle z tobą, panie Michale.
— Oj źle, źle panie Andrzeju. Kredytorowie na karku siedzą, niech ich dyabli wezmą! Trzeba będzie wziąć bizun za pas i pójść na ekonoma.
Pani Swatowska powąchała flakonik z perfumami.
Fi donc! co téż to mówisz, kuzynku! — wyrzekła pogardliwie.
— Na ekonoma! fi donc! — powtórzyła Zosia.
— A i cóż uczynię, proszę cioci, jak mi Jałówkę zabiorą? A nastąpi to niezawodnie, bo długu bankowego mam zaległe dwie raty, prócz prywatnych opłat, których i nie zliczę. Sprzedadzą majątek z publicznego targu.
— Poczekaj, może się znajdzie na to rada, — odezwał się na to pan Andrzej. — Czy otrzymałeś mój list?
— Otrzymałem, i właśnie na wezwanie przybywam.
— Jeżeli tak, to wiész, że możesz tu doskonale się ożenić. Toby wszystko uratowało. Panna młodziutka, kaprysić nie będzie, a rodzice z chęcią wydadzą ją za ciebie, bo to parweniusze, Żytowscy, a ty przecież Starski. Posag zaś co się zowie!...
— Lolę Żytowską swatasz Michałowi? — rzekła pani Leokadya. — To dobra partya.
— A ile ma posagu? — spytał pan Michał.
— Dadzą jéj zaraz 80 chat, śliczny majątek!