Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 214.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się ze swego niepospolitego między kobietami wykształcenia. W parę więc dni po balu, według wszelkich reguł etykiety, we fraku i jasnych rękawiczkach, złożyłem wizytę jéj rodzicom a po kilku miesiącach znajomości, oświadczyłem się o jéj rękę i zostałem przyjęty. Z tego to właśnie powodu, jak téż dla zadowolenia dawnych życzeń moich, przyjechałem był do rodzinnego domu, aby, na mający odbyć się w stolicy akt ślubny, wziąć błogosławieństwo ojca i dobre życzenie siostry. Wtedy to także ostatni raz widziałem panią Wincentową. Poczciwa staruszka, niepocieszona po stracie Felicyi, zdziecinniała trochę i jedyném jéj zajęciem się, oprócz modlitwy i pończoszki, było urządzanie przysmaków, któremi hojnie darzyła domowych. Kiedym odjeżdżał, obsypany życzeniami i błogosławieństwem, pani Wincentowa przeżegnała mnie w milczeniu a gdym na pożegnanie całował jéj rękę, wsunęła mi w dłoń dwie małe razem zwinięte karteczki. Zdziwiony rozwinąłem je i rzuciłem na nie okiem: jedna z nich była modlitwą do Anioła Stróża, druga przepisem urządzania doskonałych pierników. W dwa lata potém pani Wincentowa już nie żyła.
Ożeniłem się z Klotyldą i mam dobrą i rozumną żonę, która pojmuje i ceni mój zawód, podziela moje nadzieje a w pracy pomaga radą i słowami pojętnéj i oświeconéj myśli. Przyniosła mi téż ona w posagu, niedaleko od stolicy położony, młyn parowy, który