Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 195.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

którego tak długo nadaremnie szukałem, było powzięte.
Zwróciłem się do Maryjki i rzekłem:
— Nie płacz, Maryjko, Ulanie czarnego czółka nie włożą i nic się jéj złego nie stanie. Ostatni to wieczór przepędzi ona pod tym dachem i z tymi ludźmi.
Teraz idź i powiedz jéj, żeby przyszła do mnie, będę przed bramą dziedzińca czekał na nią, bo muszę dziś jeszcze mówić z nią koniecznie.
Maryjka odeszła a ja wyszedłem za bramę, usiadłem na stojącéj tam ławeczce i wpatrywałem się w czarną przestrzeń. Wieczór był bardzo ciemny, kilka zaledwie drobnych gwiazd błyskało gdzieniegdzie, gęste chmury włóczyły się po niebie.
Kilka minut upłynęło zaledwie, gdy lekki szelest kroków ozwał się w bramie i ukazała się w niéj Ulana. Zbliżyła się, stanęła przede mną i wyszeptała złamanym, ledwie dosłyszalnym głosem:
— Maryjka mi powiedziała, że czekacie tu na mnie, paniczu.
— Tak, Ulano — rzekłem, wstając i biorąc jéj ręce — chcę ci powiedziéć, droga moja, że widziałem i słyszałem wszystko, co się z tobą działo przed chwilą i chcę cię prosić, abyś nie lękała się niczego, abyś była spokojna, bo od téj chwili winienem ci opiekę i obronę, od dzisiejszego wieczoru uważam cię za narzeczoną moję.