Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 172.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gardło, czułem krew napływającą mi do głowy. Na twarzy pana Mieczysława odmalowało się zdziwienie, patrzył na mnie uważnie, przenikliwie i milczał przez chwilę.
— Czy tak? hm! nie spodziewałem się tego! — szepnął pod wąsem do siebie a potém głośno i zwolna odpowiedział:
— Nie lada pytanie zadałeś mi, panie Zygmuncie, wszakże dobrze nad niém pomyśliwszy, odpowiem ci, że gdybym, jak mówisz, pokochał prostą wiejską dziewczynę, to, cobym daléj uczynił, zależało-by od tego, czy byłbym sobą czy tobą.
— Cóż-byś uczynił będąc sobą, a co będąc mną? — zapytałem.
— Będąc sobą, ożenił-bym się z nią i basta! a będąc tobą, uciekł-bym od niéj za góry i lasy, albo starał-bym się ją tak oddalić od siebie, żeby już jéj i oko moje nie widziało.
— Dla czegóż taka różnica?
— Hm! różnica bardzo łatwa do znalezienia. Ja, widzisz, choć mam miliony, jestem człowiek prosty, zżyłem się z ludem i sam niedaleko odeń odszedłem. Dla mnie żona, byle poczciwa i łagodna i byle mi przypadała do serca, to i dobra. Wszak i Zonia moja nie wiele umié, a nie zamienił-bym jéj na żadną, najmędrszą z najmędrszych kobietę. My sobie żyjem po prostu, w rodzinnym kącie, gospodarujem, hodujem dzieci na poczciwych ludzi i staramy się, żeby