Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 168.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ukraiński magnat, ubrany w swojéj ulubionéj szaréj świtce, która pięknie uwydatniała jego atletyczną postać, z uśmiechem patrzył przez okno na swoje dzieci, bawiące się z synami ogrodnika.
— Ot, widzisz pan — ozwał się w końcu, wyjmując z ust fajkę — jak to przyszli dziedzice Hor i dwóch innych kluczów, bawią się z chłopskiemi dziećmi. Dziwi to pana może, choć wiem, że nie razi, boś na to za rozumny.
Nie myśl pan jednak, żeby to było z naszéj strony zaniedbanie, albo niezwracanie uwagi na dzieci. Owszem, oboje z żoną, dla nich tylko żyjemy i o nich tylko myślimy. Ale widzisz pan, za żadne skarby świata nie chciałbym, żeby który z synów moich wyrósł na jednego z tych półgłówków, którzy za boże stworzenia nie mają ludzi, co się inaczéj od nich urodzili. Ja sam hodowałem się i wyrosłem między ludem, znam jego mowę i obyczaje i nauczyłem się go szanować, to téż chcę, żeby i moje dzieci od najwcześniejszych lat uczyły się tego samego. Będą oni mieli kiedyś miliony i oświatę, ale trzeba, aby przytém mieli także i dobre serce, bo bez niego wszystko to nic nie będzie warte a z niém, i bogactwo i nauka pójdą na lepszy pożytek ludzi i większą chwałę Pana Boga.
Gdy to mówił, sześcioletni syn jego zbiegł po wschodach ganku, niosąc w ręku kawał chleba z ma-