Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 134.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zostań, Ulano, ja przy tobie usiądę.
Usiadłem obok niéj pod gruszą i rękę jéj zatrzymałem w moich dłoniach. Rumieniec nie zniknął z jéj twarzy, oddychała szybko i z widoczną trudnością, oczy utkwiła w ziemię a usta jéj drżały gwałtowném wzruszeniem.
I dziwna rzecz! ja tak namiętny, wobec niéj wzruszonéj, poczułem się spokojnym, wobec niéj słabéj, poczułem się silnym. Wszystko, co tylko było szlachetném w naturze mojéj, ozwało się we mnie, nakazując mi spokój i szał krwi umilkł przed głosem sumienia, który nakazywał mi być obrońcą jéj przeciw niéj saméj i przeciw mnie samemu. W silnym tylko uścisku trzymałem jéj rękę w moich dłoniach i patrzyłem na nią z taką niewymowną rozkoszą, z jaką tylko człowiek patrzéć może na przedmiot, do którego długo tęsknił i który ujrzał znowu nareszcie. Po chwili Ulana odzyskiwała zwykły spokój, twarzy jéj wracała zwykła bladość, oddech spokojniejszym się stawał, piérwsze nagłe wrażenie, jakiego doświadczyła, ujrzawszy mię, mijało. W końcu, podniosła zwolna powieki, długiemi otoczone rzęsami i orzuciła mnie dziwném spojrzeniem, było w niém połączenie szczęścia i bólu, namiętnego ognia i łagodnéj, kobiecéj czułości.
— Dla czego sama jedna siedzisz tutaj, Ulano? gdzie Maryjka? — spytałem, czując sam, że mówię