Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 117.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

smętny, gorący blask. Orzuciłem ją szybkiém spojrzeniem i wszedłem w bramę. Zaledwie odszedłem kilka kroków, gdy usłyszałem półgłosem mówiącego jednego z parobków:
— Dobry to panicz, ten nasz pan dyrektor!
— A że dobry, to dobry! — powtórzyło kilka głosów.
— Czasem to tylko trochę srogi bywa! — ozwała się któraś dziewczyna.
— Ej! bo was dziewczęta nie szkodzi krótko trzymać, bo bez tego to byście nic nie robiły!... — zaśmiał się jeden z mężczyzn.
— A cóż ty o panu dyrektorze myślisz Ulano? — żartobliwie spytał zamaszysty parobek, który przed chwilą bawił towarzystwo swojém opowiadaniem.
— A cóż ja, Hryhory, mam innego o panu dyrektorze myśléć i mówić, jak wy wszyscy? — odrzekła stłumionym głosem Ulana.
Mimowoli przystanąłem i słuchałem.
— Oj, bo on coś tak ogniście na ciebie patrzy, Ulano! — wytłómaczył się Hryhory.
— Ot milczał-byś lepiéj, co masz gadać koszałki opałki! — głośno i z gniewem zawołała Maryjka.
— Czy koszałki czy opałki, a taki to prawda, co Hryhory mówi — ozwał się o kilka kroków od grupy wieśniaków głos dobrze mi znajomy.
Mur odgradzający budowy fabryczne od pola nizki był w tém miejscu, zbliżyłem się doń więc i spojrzałem na zewnątrz.