Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 099.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łem się uwolnionym od wczorajszego wyrzutu sumienia, bo Ulana mi przebaczyła. Pamiętam także, iż dnia tego nie analizowałem mych uczuć, nie łajałem siebie i nie pytałem mego rozumu, jak dnia poprzedniego: co jest na ziemi opoką! Jeździłem konno, byłem w zamku, gdziem swawolił z dziećmi państwa L. i pani Zofii pomagałem siać kwiaty na klombach w ogrodzie, wróciwszy do fabryki, uprzejmie rozmawiałem z panem Chwackim, któremu wczoraj rzuciłem niesprawiedliwie ostre słowa, przez dzień cały czułem się młody, młody całém sercem, pełną duszą.
Wieczorem gwiazdy zamigotały na szafirowém niebie, woń wiosenna napełniła powietrze, otworzyłem okno, a z ogrodu drżący i czysty, po nad lekkim szumem drzew, uniósł się śpiew Ulany.
Wsparty na oknie słuchałem, ale nie wychylałem się, aby zobaczyć dziewczynę, gdym słyszał ją, nie czułem potrzeby jéj widzenia; głos jéj kołysał mnie do dziwnych, nieznanych dotąd marzeń.
Niejeden pewno meloman stolicy, słuchający często z zachwytem uczonych rulad i trelów śpiewanych, w całym świecie sławnych, wzruszy pogardliwie ramionami i uśmiechnie się szyderczo na myśl, że człowiek ukształcony, wśród ucywilizowanego towarzystwa, mógł z rozkoszą wsłuchiwać się w śpiew prostéj wieśniaczki, która nietylko nie brała lekcyi od Rossiniego, lecz nie miała najmniejszych pojęć