Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 095.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

teraz ja spuściłem przed nią oczy, choć we wzroku jéj nie wyczytałem ani wyrzutu ani urazy. Wynalazłszy pretekst jakiś, wysłałem z sali Katrynę i sam zbliżyłem się do Ulany. Maryjka, pracując zdala, nie mogła słyszéć rozmowy naszéj.
— Ulano — rzekłem, podchodząc do dziewczyny — czy ty się bardzo na mnie gniewasz?
Drgnęła na dźwięk mego głosu, ale nie podnosiła oczu i nie odpowiadała przez chwilę.
— Ulano — powtórzyłem — wiem, żem postąpił z tobą niesprawiedliwie. Pracujesz pilnie i robisz wszystko, co do ciebie należy dobrze, lepiéj nawet od innych. Łając cię więc wczoraj, wyrządziłem ci krzywdę i przykro mi to bardzo. Powiedz, czy się bardzo na mnie gniewasz?
Tym razem, Ulana, patrzyła na mnie śmiało i długo, a w oczach jéj, które w téj chwili wydawały się bardzo czarne, migotały złotawe światełka. Usta jéj drżały, otwierała je kilka razy, nie mogąc słowa wymówić, w końcu pierś jéj podniosła się wysoko, energicznym gestem splotła obie ręce a szybkim ruchem podnosząc je i przyciskając do piersi, rzekła z niezwykłą sobie siłą:
— Na was, paniczu, jabym za nic, za nic gniewać się nie mogła!...
— To ty, Ulano, lubisz mnie choć trochę? — spytałem z cicha.
Dziewczyna patrzyła na mnie ciągle błyszczącém