Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 069.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie płacz, nie płacz, gołąbko Maryjko!
Po krótkiéj chwili przypomniałem sobie, po co tam stałem, i posławszy jednę z kobiet po miejscowego felczera, brałem się do owiązania chustką rany, z któréj ciągle krew się sączyła.
— Pozwólcie, panie, już ja to sama zrobię! — rzekła blada dziewczyna łagodnie, ale śmiało i po raz piérwszy podniosła na mnie spojrzenie.
Śmiejcie się ze mnie, o wy wszyscy ludzie zdrowego rozsądku i zimnéj krwi, ale ja poznałem w owéj chwili, że serce uderzyło mi silniéj, niż zwykle, i doprawdy nie zaręczam, czy uważne oko nie dojrzało-by na twarzy mojéj rumieńca. Nigdym téż nie przypuszczał, aby w spojrzeniu wiejskiéj nieoświeconéj dziewczyny, w spojrzeniu mimochodem rzuconém, mogło być tyle wyrazu, tyle głębi.
W tych zapadłych nieco, pół-osłoniętych długiemi rzęsami oczach, po-za cichym smutkiem, wyraźnie gorzał ogień, nie znający jeszcze siebie, ale który przepowiadał, że za lada iskrą strzeli na zewnątrz płomieniem namiętności.
Krótkie jednak było to piérwsze spojrzenie na mnie pięknéj dziewczyny. Chciałem podać jéj moją chustkę, ale ona, nie spostrzegłszy nawet mego ruchu, szybko rozdarła swój biały cienki fartuszek i zręcznie zaczęła nim owiązywać głowę Maryjki. Co chwila schylała się ku niéj z miękką pieszczotą i pytała: