Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 036.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drżała na jéj długich rzęsach i spłynęła zwolna po twarzy.
Byłem tak wzruszony, że nie znalazłem słowa odpowiedzi, i tylko silnie przycisnąłem Felicyą do mego serca.
Kocia łkała spazmatycznie i zalewała się rzewnemi łzami. Rzuciła się mnie na szyję i śród łez, które jéj głos tłumiły, prosiła, abym, przez pamięć o niéj, nie zapomniał piosenek, których mię nauczyła. Nareszcie pożegnałem panią Wincentową, która obdarowała mnie na drogę mnóztwem przysmaków. W końcu wyjechałem.
Wyjechałem, i z za bramy obejrzałem się jeszcze. Ściany wiejskiego domu bielały śród zieleni, z kominów szary dym unosił się ku pogodnemu niebu, jakby symbolem spokojnego domowego ogniska. Na ganku stał jeszcze mój ojciec, chustką przecierając okulary, które zamglić się musiały rosą jakąś wilgotną i Kocia na znak pożegnania powiewała białą chusteczką. Wzrokiem szukałem Felicyi; stała w otwartém oknie, wychodzącém na drogę, którą jechałem, pół-zasłonięta ciemnemi liśćmi stojącego u okna cyprysu.
Śród jednéj z najszerszych równin Kijowskich leżały obszerne dobra pana Mieczysława L. zwane Hory. Staroświecki dom jego, rodzaj zameczku o dwóch basztach, otoczony był gęstą zielenią ogrodów, parku i zwierzyńców, o wiorstę zaledwie odeń, rysowały się