Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 025.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słońce piekło dokuczliwie, po kilkogodzinném czytaniu szczególna ogarnęła mnie senność i usnąłem na darniowéj kanapce. Nie wiem, jak długo spałem, ale obudził mię głos Koci. Stała nade mną zmęczona przechadzką, zarumieniona i rzekła, abym szedł do werendy, bo tak czeka mię ojciec. Wstałem natychmiast, ale zaledwiem się poruszył, niewiedziéć zkąd spadł mi na ramię różowy kwiatek kąkolu.
Wziąłem go w rękę zdziwiony.
— To pewnie kwiatek z moich włosów wypadł — rzekła, widząc to, Kocia.
Dziwném mi się jakoś wydało, aby z główki mojéj malutkiéj siostrzyczki, kwiat aż na moje ramię się dostał. Nie przeczuwałem jednak figielka, którego stać się miałem ofiarą i szedłem daléj.
W werendzie na ławce siedział mój ojciec, paląc swą ulubioną fajeczkę, u nóg jego, na nizkim stołeczku umieszczona, Felicya czytała głośno dziennik, naprzeciw p. Wincentowa robiła pończoszkę. W miarę jakem się z Kocią zbliżył ku werendzie, dostrzegałem coraz wyraźniéj uśmiech na twarzy mego ojca, który w końcu na głośny śmiech się zamienił. Zawtórowała nam śmiechem pani Wincentowa i Felicya, podniósłszy oczy od czytania, głośniéj się niż kiedy zaśmiała.
Zdumiony nieco tym wybuchem nagłéj wesołości, nie przypuszczałem jednak, abym właśnie sam był jego powodem. Ale gdyśmy już na werendę wstąpili,