Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Widma 104.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

najjaskrawsze sprzeczności, formułowali sądy i wyroki, nad których bezwzględnością zadumał-by się długo najbardziéj fanatyczny z dotychczasowych poprawiaczy świata. Zgładzili oni przedewszystkiém wszelkie a wszelkie różnice, zachodzące w losach, mieniu i dostojeństwie ludzi pojedyńczych; potém przystąpili do różnic tych, które zachodzą pomiędzy nie ludźmi już, lecz ludami; a drzewa, okryte nieprzeniknioną gęstwiną liści, z których żaden podobnym nie był do drugiego, dowiedziały się z ust ich, że powinien być, a zatém, w skutek ich starań, i będzie wkrótce, na ziemi, jeden dla wszystkich ludów język i obyczaj, jedno zadanie i prawo... I wobec ptaków, ścielących gniazda swe i troskliwie roztaczających skrzydła nad bezbronnością piskląt, rozwiązywali raz na zawsze węzeł ten ludzkiego żywota, który się zwie rodziną; a patrząc na robaka, który pełzać musi, na kwiat, którego korona wzbić się nie może nad wzrost swéj łodygi, i na drobne owady, które spójnym słupem unoszą się w powietrze, — mówili o niczém nieograniczonéj, żadném prawem i żadną spójnością nie krępowanéj, swobodzie człowieka...
Do wiatrów lecących nad rodzinnemi ich polami wołali w uniesieniu bez granic:
— Niema Greka, ani Żyda!
Przypatrując się tłustym, rumianym wieśniaczkom, które z głośnemi śmiechy, uderzając się wzajem w plecy silnemi pięściami, wiązały zboże w snopy, wzdychali żałośnie, potém wydawali tryumfalne okrzyki:
— Nie będzie pracy ciężkiéj, cierpienia i znoju!
Innym razem, wiotka, blada dziewczyna, srebrnym głosikiem swym budziła sąsiednie echa, wołając:
— Niéma mężczyzny, ani kobiéty!