Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Widma 101.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czonych kantów i załamań rzeczywistości, nie używał nigdy. Po prostu nie przychodziły mu one na myśl, nie znał ich, nie rozumiał i — nie chciał. O wszystkiém wiedział na pewno, wszystko rozstrzygał stanowczo, do najostateczniéjszego końca, z absolutyzmem wiary, nieznającéj zwątpienia, i doskonale z siebie saméj zadowolonéj wiedzy. W osobistych ambicyach swych i marzeniach, zarówno jak w ogólnych, nie ograniczał się na rzeczach małych lub chociażby miernych. Stałe, prawidłowe pełnienie społecznéj funkcyi jakiéjś nazywał niewolnictwem i daremném marnowaniem sił. Czuł się powołanym do działań na szeroką skalę, do missyj apostolskich, mających na celu zbawienie, lub co najmniéj reformowanie ludzkości; do czynów rozgłośnych, jak pioruny, świetnych jak błyskawice, przed któremi, jak przed temi potężnemi zjawiskami przyrody, ludzie musieliby upaść na klęczki, zdumieni, wielbiący, pokorni. Gdy mówił o przyszłém stanowisku swém społeczném, marzył głośno o hołdzie powszechnym i zarazem o olbrzymiéj radości, płynącéj z uszczęśliwienia milionów. Zarówno namiętnie i szczerze pragnął szczęścia dla ludzkości i chwały dla siebie; obok zaś chwały purpurowéj, przed wyobraźnią jego zawsze i nieprzeparcie zjawiało się złote — nie żadne inne. O srebrnym dostatku, ani tém bardziéj o miedzianéj biedzie, nie mógł myśleć dla innych bez litości, dla siebie — bez obrzydzenia. Snuły mu się wciąż po głowie marmurowe pałace, lukullusowe uczty, błyskawiczne jazdy i wszelkie możliwe wytworności przemysłu i sztuki, na które przez rok ubiegły napatrzył się był, lub o których był się nasłuchał w stolicy.
Samotnie używać wszystkich tych wyrafinowanych rozkoszy ciała i ducha Julek nie chciał; samotne używanie