Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Widma 095.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

potém wyjść za mąż, za jakiego np. kancellistę, który codzień o jednéj godzinie chodzić będzie do biura, spać i jeść, a tobie każe przez całe życie gotować obiady i wieczorami łatać starą bieliznę... Szczytne marzenia i wielki doprawdy plan życia!...
Lusia rumieniła się i bladła z kolei.
Julek, po chwili szyderczego patrzania w spłonioną jéj twarz, mówił daléj:
— A może... może zdarzy ci się wyjść za mąż bogato... niebrzydką jesteś... owszem, ładną nawet jesteś... i tegobym ci najwięcéj powinszował; bo jeźli zmarnujesz się dla ludzkości, to choć sama odżyjesz... Ale ja ciebie znam... ty bogatego męża łapać sobie nie będziesz... lada dzień spotkasz gdziekolwiek, na ulicy, w kościele, w jakich żółtych ścianach, młodzieńca, obdarzonego przez naturę ładnemi wąsikami i talentem do zawracania głów dziewczętom, zakochasz się w nim, on się w tobie zakocha, ksiądz zwiąże wam ręce i stułą i zacznie... zacznie się dla was to, jak je tu nazywacie, rodzinne życie, pełne garnków, kołysek, kłótni... i pracy téj, co w oczach naszych, w oczach nowych ludzi, jest samolubném i daremném marnowaniem sił i czasu...
Tu umilkł, bo Lusia pochwyciła obie jego ręce.
— Julku, — zawołała, — nie szydź ty ze mnie, nie pomiataj tam moją przyszłością... ja na to nie zasługuję! Byłam towarzyszką twoich prac i myśli dziecinnych; czuję, że i teraz godną jestem, abyś mówił do mnie na seryo i dzielił ze mną wiedzę swoję... A wierz mi, ja niczego nie pragnę, tylko uczyć się, wiedzieć... ach, wiedzieć wszystko i żyć wzniośle, żyć wszystkiemi siłami, które czuję w sobie... Wiesz? Przez ten rok, gdy ciebie tu nie było, uczyłam się