Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Widma 081.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Idź!
Po raz pierwszy w życiu rozstali się pokłuceni z sobą, z wzajemną ku sobie urazą w sercu. Ona wstępowała po ciemnych i zawrotnych wschodach sama jedna, powoli, snując w głowie gorzkie i niechętne myśli. On, śpiesznym i gwałtownym krokiem przebył placyk, lecz nagle stanął i, uderzając się w czoło, zawołał:
— Co ja zrobiłem! puściłem ją samę na takie złe wschody... jeszcze upadnie!
Odtąd w Otockim zachodzić zaczęły zmiany widoczne. Na piękną, silną i rzeźką zawsze powierzchowność jego wybijały się już niekiedy oznaki starzenia się i sposępnienia. Były chwile, w których zdawać się mogło, że na myśl jakąś, pojawiającą się w głowie jego, ręce mu opadały w zniechęceniu, czy nie przezwyciężonym smutku. Zresztą, broniony dotąd przez wewnętrzne bodźce swe i pociechy od fizycznego zniedołężnienia, teraz dopiéro uczuwać zaczął dolegliwie owę, z podróży przywiezioną, niemoc nogi, tak, że niekiedy poprzedzał na wschodach gości hotelowych krokiem trudnym i powłuczystym, na który pan Leonid Igorowicz niechętnie spoglądać zaczynał, znajdując, że admirowana przezeń dystynkcya ruchów Otockiego podobną staje się do niedołęztwa. Upadał téż na wzroku, co przypisać było można wieloletniemu przebywaniu i pracowaniu w izdebce napełnionéj mieszaniną dziennego i sztucznego światła. Względem wnuczki bywał teraz niecierpliwy, nieufny, badawczy. W usposobieniu jéj było coś, co go wciąż i srodze niepokoiło, a pewne uśmiechy jéj, jakkolwiek starała się ona je powściągnąć, i wyrazy, pomimowoli często z ust jéj wylatujące, miały szczególną własność draźnienia go i wywoływania w nim gniewnych uniesień. Tym ostatnim jed-