Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Widma 078.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu urwał nagle, bo po drobnych ustach dziewczyny przeleciał szybko powstrzymywany uśmiech.. Zerwał się z krzesła, otworzył usta, jakby dla wypowiedzenia gwałtownego jakiegoś słowa; lecz, powściągając się, podniósł w górę ramiona i drżącemi rękoma zaczął poprawiać, zwiększać i umniejszać płomyk gazowy. Walczył widocznie z gniewném uniesieniem, od którego pierś mu dyszała mocno, a srebrne guziki granatowego surduta podnosiły się i opadały szybko. Nie; z dzieckiem „biednego Romka“, z tą jedyną gwiazdą oczu swoich, obejść się źle nie mógł, nie chciał... To téż zaprzestał roboty około gazowego różka i usiadł na stołku swym; wtedy dopiéro, gdy się uspokoił nieco, targając zlekka wąsa, głosem, w którym drżał z razu tłumiony jeszcze gniew, a który potém stawał się monotonnym i gdérliwym, upominać ją zaczął o zapominanie modlitwy, o tracenie wiary religijnéj, o czytanie złych książek, które dzieciom przewracają w głowach... Ona słuchała w milczeniu, w zwyczajnéj sobie zadumanéj postawie, cierpliwie i pokornie z pozoru, lecz od chwili do chwili nieruchome jéj rysy oblewał gorący rumieniec, a z ciemnych źrenic strzelały szyderskie błyski. Widać było, że burzyła się wewnątrz. On tego nie spostrzegał, i jak gniew jego przeszedł w gdéranie, tak stopniowo to ostatnie stopiło się w rozrzewnieniu. Pochwycił za obie ręce i, przyciągając ją ku sobie, zapytał:
— Nie gniewasz się, że tak gdéram na ciebie? Kochasz trochę twego starego, nieznośnego dziadka?
Być może, iż, gdy silném ramieniem wiotką kibić jéj przyciskał do swéj piersi, uczuła, jak pod liberyjnym surdutem serce jego uderzało mocno i gorąco; być może, iż przez głowę przemknęła jéj myśl, że dla niéj to, dla niéj tylko,