Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 256.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ba mi było lepiéj nazawsze pozostać przy tobie... albo... albo bez względu na nic, odważnie pójść za głosem serca...
Przycisnęła obie dłonie do piersi i zawołała z wybuchem:
— O! ta tajemna historya mego serca! ty o niéj nic nie wiedziałaś, mamo! a ja myślałam, że ostatnie słowo jéj umilkło już we mnie oddawna, i teraz... teraz dopiéro... dziś... w dniu smutku i upokarzającéj samotności, pojęłam, że historya ta skończona tylko dla świata — dla mnie — nie!
Ostatnie słowa Teofili, posiadały dla pani Natalskiéj znaczenie niezrozumiałe; zdumiona jednak, przelękniona, i własnym uszom wierzyć niechcąca, nie myślała teraz o ich wyrozumiewaniu. Kilka wyrazów, wymówionych przez córkę jéj, uwięzło w jéj głowie i upornie powtarzało się w pamięci. Chciała cóś mówić, zapytywać córkę, badać niepojęte dla siebie jéj usposobienia i uczucia, złożyć może wszystko na chwilowe nieporozumienie małżonków, i nieszczęśliwy, lecz dający się łatwo naprawić zbieg okoliczności; ale zamiast wszystkiego tego, wymówiła tylko:
— Ze wszystkich, którzy równi jéj byli... którzy stanowili świat znany jéj i dozwolony.
Wymówiła słowa te w sztywném zamyśleniu, z oczyma szklisto wpatrzonemi w przestrzeń, tak, jakby machinalnie powtarzała myśl niezrozumiałą je-