Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 392.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rosłe, dachy walące się, lub obalone, a śród tego wszystkiego...
— Śród tego wszystkiego — przerwał z uśmiechem Stefan — zbytek i bezczynność; na każdy dom po trzy fortepiany, na każdą pannę po dwie guwernantki, odkąd tylko posiędzie ręce zdolne do klawiszy i język do francuzczyzny; na każdego panicza po tuzinie modnych tużurków, odkąd tylko odrośnie od ziemi, i posiędzie zdolność przynoszenia mamie i papie honoru w salonach.
— Prawda — rzekł Maryan — skreśliłeś obraz naszego własnego domu. Żancia miała dotąd dwie guwernantki, a moi bracia, ubrani w modne tużurki, przynoszą już honor ojcu i matce w salonach.
Słowa te Maryan wymówił z cicha i z głębokim smutkiem w głosie. Smutek téż okrył spokojne dotąd czoło Stefana.
— A jednak — rzekł po chwili Sieciński — tak być nie powinno. Dla szczęścia jednostek i zbawienia ogółu, klasa ludzi, posiadająca w ręku swych znaczne jeszcze materyalne zasoby, w głowach sporą dozę oswiaty, a w sercach wiele po szlachetnych ojcach odziedziczonéj szlachetności, nie powinna skonać nędznie wśród areny społecznego życia bez potuchy, użytku, ni chwały. Nie może już ona dźwignąć się przez ojców, może i powinna przez synów, przez takich synów, z których ojcowie wiernych sobie kopii