Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 375.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XI. Nieszczęście Marysia.

W kilka godzin po owéj rozmowie, w któréj Jan Brochwicz tak wyraźnie sformułował przed synem wszystko, czego się po nim spodziewał, a Maryan tak niewyraźną żądaniom ojcowskim dał odpowiedź, szczupłe światło lampy świeciło w małém oknie izby, umieszczonéj na poddaszu staréj kamienicy. Izba to była niezbyt mała, ale nizka, tém niższa, że, jak to zwykle bywa na poddaszach, sufit, od połowy zajmowanéj przez się przestrzeni, opuszczał się tam ukośnie. W wązkim téż pasie ściany, ciągnącym się pomiędzy owym pochylonym sufitem, a nader prostą podłogą, nie było nic, prócz okna, opatrzonego w płócienną roletę i ustawionego pod niém żelaznego, bardzo niewytwornego łóżka. Naprzeciw dopiéro, w pobliżu pieca, zbyt wielkiego względnie do szczupłéj, otaczającéj go przestrzeni, zbudowanego z zielonych, popękanych od starości kafli, znajdował się stół dość obszerny, z każdéj strony po jednym stołku na czerwono pomalowanym mający. Na stole paliła się lampa, któréj światło, skąpemi już tylko promieniami dochodząc w głąb’ izby, w półcieniu i mglistych zarysach ukazywało parę szaf z odzieżą i kilka przymocowanych do ściany prostych desek, z rzędami starych i nowych książek. Na stole, wkoło lampy, po-