Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 125.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i aromatycznemi woniami zbóż, traw i gajów; ale byt rodziny nie polepszył się wcale. Z porą zasiewów, żniw i kośby, prace Józefa i Anny zwiększyły się w dwójnasób; piérwszy na polu, druga w kuchni, piekarni i ogrodzie warzywnym, przepędzali dnie całe od wschodu słońca do późnego zmroku. Żadne z nich nie miało ani chwili wytchnienia, ani jednéj godziny do poświęcenia książce, rozmowie, przyjemnościom umysłu, lub serca. Cała zaś praca ich, wszystkie wysiłki i trudy, za jedyny wynik miały zaspokojenie codziennych potrzeb, które, najbardziéj nawet ograniczone, ze względu na ilość ust, oczekujących pożywienia, i ciał, potrzebujących przyodziania, zużywały wszystko, co tylko zostawało po mozolném zadośćuczynieniu, z zewnątrz wymaganym, ciężkim, dla małéj Wólki zbyt wielkim, opłatom. Zadaniem Katarzyny było czuwać nad dziećmi, ale rozbolała, słabowita, wątła ta istota, nie posiadała ani sił, ani woli do należytego spełnienia obowiązków piastunki względem trojga dzieci, z których w każdém objawiały się już odrębności charakteru i usposobień, pilnego i umiejętnego czuwania wymagające. W ogródku pod starą gruszą, albo w najciemniejszéj głębi gaju, Katarzyna przesiadywała całe długie dnie lata i wiosny, z małą siostrą na kolanach, rozmarzona, zatopiona we wspomnieniach, stęskniona i bezczynna. Pod wpływem usposobień siostry i jéj rozmów, Klemensia nabierała coraz więcej skłonności do marzycielstwa