Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 081.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lonemi małemi główkami, z twarzami na-pół prawie przysłonionemi podróżném odzieniem. Dwaj starsi bracia stali w głębi izby i zamieniali pomiędzy sobą ciche, urywane słowa; druga z sióstr dorosłych zaraz u drzwi zdjęła obcisłą futrzaną szubkę, odwinęła z głowy szal włóczkowy i, stanąwszy na środku izby, wpatrzyła się w tłómoki, rozrzucone po grubéj, chropowatéj podłodze. Myśl jéj jednak odbiegła snadź daleko od przedmiotu, w który zdawały się wpatrywać zamyślone jéj oczy. Na białéj wyrazistéj twarzy ośmnastoletniéj panny malował się głęboki smutek, bez tego jednak omdlenia i znękania, które widać było w całéj postaci jéj siostry; na czoło, pięknie zarysowane i kasztanowatemi warkoczami zwieńczone, wybiegła zmarszczka głęboka; w szafirowych źrenicach, przykrytych na-pół spuszczonemi powiekami, błyszczała, gwałtowném snadź usiłowaniem woli powściągana, łza:
I znowu w izbie panowało milczenie. Osoby, które się w niéj znajdowały, były jednak blizkiemi sobie związkiem tak krwi, jak zapewne i przywiązania; lecz na głowach ich i sercach legł snadź tak wielki ciężar bólu i żalu, że głos im tamował, żadnéj na piérwsze słowo zdobyć się nie dając. Położenie ich było takie, że piérwsze słowo to z konieczności musiało być smutném; nikt więc wymówić go nie chciał, czy nie mógł. Śród ciszy głębokiéj, która panowała kilka minut, słychać było szum gotującego