Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 076.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jące kawki, śniegiem okryte łany, szronem błyszczące drzewa, zimowe zamiecie, gwieździste mroźne noce i t. d.
Prócz tych wszakże pierwotnych piękności przyrody, żadnych innych tam nie było. Sztuka nie uczyniła nic, aby miejsce to przyozdobić i uwygodnić; cywilizacya, z całym swym ruchem umysłowym, artystycznym i przemysłowym, w takiém jeszcze od miejsca tego znajdowała się oddaleniu, że ani oko jéj widziéć, ani ucho słyszéć nie mogło.
Była to posiadłość, mogąca właścicielom swym dostarczyć kawałka czarnego chleba, omaszczonego mnóztwem trudów i kłopotów, ale nic więcéj; był to słowem zaścianek, w którym o osiedleniu się aniby chciał pomyśléć żaden z dostatniejszych niegdyś posiadaczy ziemskich, na którego widok pogardliwie marszczył brwi, z niesmakiem krzywił usta każdy, nawet ekonom dobrego tonu.
A jednak w połowie siódmego dziesiątka lat bieżącego stulecia, jednego z chłodnych i chmurnych dni jesiennych, do zaścianka tego przybył parokonną bryczką najstarszy syn zmarłych niedawno Wacława i Stefanii Siecińskich, odprawił rządzącego dotąd Wólką ekonoma, na lichym fornalskim koniku objechał grunta i gaje, przyjął sobie do pomocy w gospodarstwie starego włościanina, znającego dobrze naturę i właściwości folwarku, objawił słowem chęć i zamiar stałego zamieszkania w Wólce. Młody ten