Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Kaprowski 047.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a Krystyna, za plecami towarzysza stojąc, chlipała tylko i czasem słówka jakieś dorzucała. Parobek o sprawie jej i własnej mówił powoli, poważnie, chmurnie i dość zwięźle. I w pół godziny z rąk Jaśka i Krystyny w ręce adwokata przeszły paczki krwawo zapracowanych pieniędzy. Potem Kaprowski w izdebce arendarza porozmawiał jeszcze chwilę z Mikołajem, wręczył mu sporą część otrzymanych pieniędzy i odjechał. Mikołaj do kieszeni sukmany pieniądze schował i wrócił do izby karczemnej, gdzie rozchodził się już zapach wódki, wrzały krzyki i kłótnie. Jasiek, który nie wziął z sobą pieniędzy więcej nad te, co adwokatowi wręczył, zażądał wódki na kredyt, co mu się nigdy dotąd nie zdarzało. Pił też jak nigdy dotąd i zaraz wszczął kłótnię z Pawłem. Ten, domyślając się czegoś, słuszności praw swych do ziemi nieboszczyka brata dowodzić zaczął. Spomiędzy świadków jedni przytakiwali Pawłowi, drudzy brali stronę Jaśka, który, dobrze podpiwszy, lżył stryja i dwóch jego synów.
Krystyna tymczasem nie szła, ale leciała z powrotem do Wólki. Zdawało się, że wraz z troską o syna ciężkie kajdany z siebie zrzuciła. Odmłodniała, świeże rumieńce oblekły jej policzki, czarne oczy błyszczały, jak przed dwudziestu laty. Kiedy tak do czworaka wpadała, siedząca wciąż na przypiecku, Jaśkowa ozwała się uprzejmie.
— A co czy Pan Bóg pocieszył?
Krystyna przypadła do niej i, na ziemi siadając, rozradowana opowiadać zaczęła:
— Wielki pan... Mądry, wielki i bogaty, musi najpierwszy adwokat w Ongrodzie... Pomódz przyrzekł... Powiedział, że można starać się o zostawienie go w Ongrodzie. Czemu nie można? „Jenerała tego pułku, w którym Filipek służy, znam... Z nim pogadam,