Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 059.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gnęło nerwowo kilka razy raz po raz. Policzył wzrokiem po twarzach pozostałych gości, jakby chciał zbadać wrażenie sprawione na nich niespodziewaną dezercją dwóch towarzyszy. Ale Ignacy Jodek podjął się wyrazić uczucia wszystkich.
— Kąkol oddala się sam przez się od ziarna pszenicy, — wyrzekł sentencjonalnie i dodał z pogardliwym gestem wskazując na drzwi: — Z Bogiem! Baba z wozu, koniom lżej!...
— Nie pojmuję, jak można wyrzekać się tak miłej zabawy? — potwierdził Stanisław Kloński.
— Ci panowie musieli się znudzić, — dodał ziewając lekko Ordynat.
— A dla prezerwatywy aby i panów nie napadło też znudzenie, wznoszę toast! — zawołał pan Graba, i powstawszy z kielichem w górę wzniesionym, rzekł donośnie:
— Panowie! niech żyją tkliwe i nerwowo kochające swoich synów matki, które przez błogi czas dzieciństwa i pierwszej młodości trzymają ich utulonych fałdami swych spodniczek, które lękają się dla nich nauki, aby nie osłabiała im zdrowia, i zakładów publicznych, aby nie zepsuły im manier. Błogosławione niech będą matki takie, albowiem one to dostarczają znakomity kontyngens do zastępów rycerzy wesela, albowiem ich to staraniem wielu młodzieńców umiłowywa kielich, zamiast księgi, i zielone pole stolika, zamiast pól rodzinnej gleby! panowie, piję zdrowie matek takich!
Choralny śmiech zabrzmiał i dźwięknęły kieliszki, ale nad gwarem zapanował z trudnością słaby głos Tozia, który też powstał, kieliszek wzniósł w górę, i zawołał:
— Błogosławieni niech będą także ojcowie, którzy dziecięce kroki synów prowadzą tam, gdzie brzmią hymny śpiewane na cześć Bachusa i Wenery, którzy zamiast lekcji matematyki i geografji przykładem swym dają im lekcje