Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 016.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zapominać o obecności siostrzenicy, i celu swojej wizyty. Przy tem wpatrywaniu się, oko jego silniej jak wprzódy drgnęło nerwowo, a tym razem drgnięcie udzieliło się i ustom.
— Niech kochany wuj usiądzie, — rzekła Matylda z powagą, którą dorastające dziewczynki przybierać lubią, — jakże się ma moja droga mama, którą kochany wuj niedawno widzieć musiał?
— Zdrowa, zupełnie zdrowa, — z roztargnieniem odpowiedział pan Kalikst, nie spuszczając z oka Kamili, która przeszła z wolna część salonu, z dala od rozmawiających, usiadła pod oknem i zajęła się robotą, którą dostała z kieszeni.
— Kto jest ta panna, Madziu? — spytał pan Kalikst, siadając obok siostrzenicy i schylając się prawie do jej ucha.
— To panna Kamila G., od roku nasza nauczycielka, a była uczennica tutejszej pensji, odrzekła równie cicho pensjonarka. — Czy kochany wuj dawno widział się z moją mamą i z memi siostrami? — spytała głośno.
— Djabelnie ładna! — mruknął między zębami kochany wuj, a głośno odpowiedział:
— Przed dwoma tygodniami byłem u twojej matki, bo jadąc z Warszawy do M., przejeżdżałem przez wieś waszą.
— Czy wuj na długo do M. przyjechał?
Na to pytanie dziwny wyraz przemknął po twarzy pana Kaliksta.
— Sam nie wiem, — odpowiedział, — będzie to zależeć od tego, jak pójdą moje interesa: może przepędzę tu kilka tygodni, a może i kilka lat.
Przy wyrazie: moje interesa — szyderczy wyraz twarzy Kaliksta stał się wydatniejszym i nerwowe drganie przebiegło mu znowu usta i oko.
W tej chwili Kamila podniosła wzrok od roboty i spoj-