Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 015.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na ustach Matyldy zamarł czuły uśmiech i radosny okrzyk z jakim biegła do pokoju, podała mu nawzajem drobną rączkę i robiąc przed nim stereotypowy dyg pensjonarki, odrzekła:
Bon jour, mon oncle.
Matylda była na pensji od lat trzech i przez cały ten czas nie widziała wuja — zdawało się, że brat jej matki powinienby z zajęciem przyglądać się zmianom, jakie przez ten czas zaszły w twarzy i postaci siostrzenicy. Wszakże nie tak było. Matylda nie skończyła jeszcze swego klasycznego dygu, gdy oczy pana Kaliksta odbiegły od niej i spoczęły na twarzy stojącej we drzwiach nauczycielki.
Kamila nie chcąc zapewne bliską swą obecnością krępować niejako powitania dwojga tak bliskich krewnych, zatrzymała się chwilę na progu, z dłonią złożoną na klamce drzwi, w których stała, z głową nieco w tył odrzuconą. Była to dwudziestoletnia panna, wysoka, szczupła, ale mimo szczupłości tej silnie i bogato rozwinięta. Przedziwnie utoczoną jej głowę z pyszną prostotą stroiły czarne, jak krucze pióra, warkocze, i w błyszczących zwojach wiły się nad śniadem, szlachetnie zarysowanem czołem. Usta jej miały niższą wargę nieco wysuniętą naprzód, co podnosiło ich piękność, a dla fizjognomisty stanowiłoby niezawodny dowód dumy. Rękę miała śniadą, jak twarz, i niezbyt drobną, ale bardzo kształtną; ubrana była w czarnej wełnianej sukni z wąskim białym kołnierzykiem pod szyją, ażurowy strój ten podniesiony był tylko pąsową kokardą, która krwistą barwą wybornie harmonizowała ze śniadością twarzy i czernią włosów.
Nie była to powiewna, przezroczysta powierzchowność młodziutkiego dziewczęcia, ale zdrowa i energiczna piękność w pełni rozwiniętej kobiety. Oczy pana Kaliksta tak upornie utkwiły w twarzy Kamili, że przez kilka sekund zdawał się