Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pomocą zarabiać sobie na kawałek chleba, jak np. doktorowie, prawnicy, urzędnicy i tym podobnych zawodów ludzie.
— Więc bogaci mężczyźni wcale się nie uczą? — zawołałam.
— I owszem — odpowiedziała mi matka — uczą się języków obcych, muzyki, tańca i przyzwoitéj w towarzystwie maniery.
Języków, muzyki, tańca! pomyślałam, a więc tego samego, czego i ja się uczyłam! Miałam wielką ochotę zapytać moję matkę, czy ów sąsiad z gotyckim pałacykiem i piękném nazwiskiem, o którym mi pisała, niczego się więcéj nie uczył? Bo w takim razie musi on być zupełnie takim samym, jak ja, a więc nic w nim niéma ciekawego, bo przecie dobrze znam moję własną osobę. Żeby to on wiele, wiele umiał i wiele, wiele widział na świecie i mnóztwo nowych ciekawych rzeczy umiał mi powiedziéć, to-by się mnie bardzo spodobał. Ależ znowu, ponieważ jest bogatym i nie potrzebuje zarabiać sobie na kawałek chleba, musiał uczyć się tylko języków, muzyki, tańca i maniery. A może téż ta maniera jest przymiotem wielce zajmującym? Nie uczyłam się wprawdzie maniery... a zobaczymy!
Rozmyślania te przerwała moja matka, mówiąc mi, abym usiadła do fortepianu. Poskoczyłam do moich pokojów i przyniosłam nuty, przywiezione z sobą z pensyi. Na pensyi uczył mię muzyki jeden z ludzi, któ-