Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnie nowele.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

włosy wymknęły się z więzów i w dół spłynęły strugą siejącą perły. Alem ja grać nie przestał, nikt nie schylił się dla podnoszenia pereł, bo nikt poruszeniem najlżejszem nie chciał i nie śmiał zerwać czaru, od którego serca bić przestawały a nad salą upalną, od świateł gorejącą, przez którą, śród pstrego tłoku, z trudem niesiono postać białą i sztywną, gra moja upojona, roztkliwiona, rozmarzona, ani na mgnienie oka unosić się nie przestawała, aż gdy umilkła, tłum, jak jeden człowiek, wzniósł ręce i zabrzmiał oklaskiem wściekłym, nieskończonym, zmieszanym, nie z krzykiem już, ale z rykiem piersi, które musiały w jednym, lecz ciągle powtarzanym wyrazie wyrzucić z siebie część namiętnej burzy. Innym razem, jakiś głos męski, szorstki, gniewny, krzyknął mi z głębi sali: »przestań, bo serce pęknie!« a nazajutrz w przysłanym mi bukiecie znalazłem kartkę z tem westchnieniem, kobiecą ręką wypisanem: »O, gdybym mogła słuchając cię — umrzeć!« Tych, ani mnóstwa innych tak ostro i głęboko przez tony moje przeszytych, nie poznałem nigdy, w pośpiechu, który gnał mię po świecie, nie dowiadywałem się nawet o ich nazwiskach, jak bogacz, posiadający skarby nieprzebrane, gubiłem djamenty ludzkich uwielbień, nie oglądając się za niemi, pewien, że ich nigdy drodze mojej nie zabraknie. I nigdy nie zabrakło. Dlaczegóż tu jestem? Bo ich już nie chcę, oto wszystko. Długo przecież dawały mi one szczęście, zawierające wiele składników różnorodnych. Czy należało do nich pospolite zadowolenie miłości własnej? Radość z triumfu sztuki ukochanej, radość z coraz nowych dowodów mojego w niej mistrzowstwa, radość