Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Niziny.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ciebie, jak był Maksym? Widzisz, że ja dobry jestem, nie źwierz żaden... jak dowiedziałem się, że Maksym was krzywdzi, to zaraz umieściłem was w czworaku Jasiuka. Z Jasiukami lepiéj ci żyć, ha? Ordynaryę Antosiek bierze taką, jak i Jasiuk, choć młodszy i słabszy. Chleba macie dosyć, ha?
Otarł znowu chustką czoło i na odpowiedź czekał. Nie otrzymał jéj jednak. Długiéj mowy jego, kobieta wysłuchała cierpliwie, nie przerywając jéj głośniejszém choćby odetchnieniem, ale, gdy umilkł, zamiast odpowiedziéć na zadawane jéj pytania, zaczęła:
— Wzięli to i wzięli. Wiem ja, że nie takie, jak on, do wojska idą... na to już oni rodzą się, żeby iść... popłakałam, popłakałam, taj i płakać przestałam. Piśmienny, myślę sobie, i taki maleńki, taki śliczny... rady sobie da, ludzie go lubić będą, opieka bozka nad nim sierotą...
Przyciszony głos jéj urwał się na chwilę; słychać w nim było łzy.
— No, to i czegoż teraz chcesz? — niecierpliwiąc się i coraz częściéj na okna domu spozierając, zapytał Bahrewicz.
W czarnych ciemnościach tak coś klasnęło, jakby dwie ręce załamały się z rozpaczą.
— Panie, drogi, miły! jego szluć (szlą) teraz, szluć daleko, daleko, na skraj świata... Pisał on do mnie robaczek mileńki: „Mameńka, nie wytrzymam...