Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 044.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mnienia. Przeciwnie, nastrój duchowy Seweryny, która, odziedziczywszy majątek po zmarłym bracie, nie uważała się za jego właścicielkę, tylko za dożywotnią szafarkę, która żałowała sobie na stroje, byleby módz przychodzić z pomocą biedniejszym sąsiadom, która w pracy ustawicznej pędziła życie, nauczając dzieci wiejskie, radząc szlachcie zagonowej i włościanom, wprowadzając wszelkie możliwe ulepszenia, zmierzające do oświaty, umoralnienia i dobrobytu, — nie mógł zrobić ustępstw żadnych na rzecz upodobań estetycznych Zdzisława. Ona zamierzyła w swojej okolicy utworzyć ligę pracy i pomocy wzajemnej, wrazie niepomyślnych dla własności ziemskiej warunków. Własność wielka miała stanąć na straży interesów własności średniej i za pomocą skierowywania w tę stronę swoich zręcznych środków, dopomódz jej do przebycia momentu krytycznego, nie tylko w całości, ale jeszcze w stanie postępu i rozwoju. Tak dźwigana własność średnia miała z kolei w ten sam sposób oddziaływać na zupełnie małą, ażeby wytworzył się z tego „spoiny łańcuch pomocy otrzymywanych i dawanych, snop ściśle spojonych obywateli! Plan ten nie powiódł się jej, trafiła bowiem na łudzi, którzy o sobie tylko myśleli. Musiała poprzestać na szczuplejszej widowni działania.
Zdzisław rozumiał jej myśli, choć je utopią nazywał, nie przeczył, że gdyby zostały w czyn wprowadzone, pokolenie owoczesne zostawiłoby po sobie wyraźny ślad swego istnienia i działania; lecz sam do urzeczywistnienia ich nie miał odwagi. Chociaż się kochali, musieli się rozstać. On poszedł zwykłą koleją stosunków światowych: ożenił się, utył, niczego mu nie brakowało — oprócz szczęścia. Wspomnienie Seweryny utkwiło mu w pamięci, a gdy słyszał pytania: dlaczego na drodze, którą przeszło jego pokolenie pozostały tak nikłe, płytkie ślady, dla czego ich prawie wcale nie zostało? — odpowiadał sam sobie: „Był raz taki anioł, który mnie zapytał: czy chcesz stać się do mnie podobnym? Uderzyłem przed nim czołem, ale rzekłem, że to, co mi wskazuje, przewyższa moje siły, chociaż nie przewyższa mojego pojęcia. Nie byłem idiotą, ani nikczemnikiem, ale byłem pod niektoremi względami niemowlęciem, a pod niektóremi innemi, pomimo wysokiego ucywilizowania, „dzikim.” Dzikim — zapewne w tem znaczeniu, że jak dziki myślał tylko o chwili najbliższej, nie zdobywając się na przewidywanie, co może być kiedyś, ani na ogarnienie spraw dotyczących większego ogółu, którego stanowił cząstkę. Jak Płoszowski Sienkiewicza, tak Gronowski Orzeszkowej, pomimo wszystkich swych zalet towarzyskich i umysłowych, byli zerami społecznemi, ponieważ obu brakowało rozumnej i energicznej woli, ponieważ obaj nie posiadali wyrobionego hartownego charakteru.
Jakaż jest myśl przewodnia, którą uzewnętrznić chciała Orzeszkowa w tych opowiadaniach? Najzwięźlej można ją przedstawić w sposób następny. Nabytki cywilizacyjne uspołecznienia przyszły z trudem, wymagały mnóstwa wysiłków, drogo bywały okupywane; idzie więc oto ażeby te nabytki, nie zmarniały wskutek egoistycznych dążeń, mających na widoku tylko jednostkę, lub tylko rodzinę; budzenie i podsycanie altruityzmu leży w interesie gromad