Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 037.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

duje we wszystkich. Nie psychologię zatem chłopa w szczególności, ale psychologię człowieka w ogólności, widzę w „Chamie,“ a dopiero, artystyczne odtworzenie objawów, przyoblekających się w formy, właściwie danej klasie, zaliczam do tej szczuplejszej dziedziny, która się powieścią wiejską nazywa. Oczywiście pogląd taki nietylko nie obniża znaczenia i wartości utworu, lecz go podnosi do wyżyn na których arcydzieła ogólno-ludzkie się znajdują.
W utworzeniu postaci Pawła nie sama obserwacya była czynna, ale i intuicya także, kierująca się wszelako ściśle wskazówkami dostarczanemi przez spostrzeżenia. Obserwacya mogła podać autorce rysy zewnętrzne człowieka, wskazać jego zajęcia, postępki przy niej, próbki jego mowy, a przez nie jego rozumowania i nastroju umysłowego; ale potrzeba było z tych materyałów, czysto zewnętrznych odtworzyć w swej wyobraźni i sercu — wnętrze niepowszedniej osobistości, trzeba się było nietylko w nią wmyśleć, lecz i wczuć, ażeby potem każdy ruch jej i każde odezwanie się sharmonizować w jednolitą i konsekwentną całość. Łatwo tu było bardzo wpaść w jakąś niewłaściwość, bo przeciągnięcie jednej subtelnej jakiej strunki mogłoby zepsuć cały nastrój; rozmysł zatem artystyczny i równowaga wewnętrzna niezbędne były artyście, ażeby zdołał same tylko czyste tony dobywać, wystawić miłość bezgraniczną, tę miłość, którą wszystko zniesie i wszystko przebaczy, ucieleśnioną w człowieku prostym, bez wykształcenia, dźwigającym się jedynie tylko siłą samorzutną, a nie zgrzeszyć ani patosem, ani rubasznością, nie sfałszować ani zakresu myśli, ani sposobu ich wyrażenia, stworzyć postać jednolitą, jasno w każdym postępku i słowie się tłumaczącą: to zadanie takie, jakie tylko talent genialny może spełnić z powodzeniem. Paweł to rybak nadniemeński, przeszło czterdziestoletni, spokojny, poważny, małomówny, skłonny do kontemplacyi religijnej, nie w słowach tylko i obrządkach, ale w wewnętrznem przeniknięciu się zasadami moralności, pełen jeszcze sił żywotnych, ale nieumiejący się powściągać i panować nad sobą. Ukształcenia nie posiadał żadnego, czytać nawet nie umiał; lecz, zastanawiając się nad sobą i otaczającą przyrodą, którą kochał instynktownie, doszedł do pewnych wyrobionych przekonań o obowiązkach i cnocie, do pewnych spostrzeżeń nad zjawiskami natury, spostrzeżeń, które mu pozwalały przewidywać na parę dni zmiany atmosferyczne i doradzać sąsiadom co robić mają, ażeby z pory dogodnej lub niedogodnej korzyść osiągnąć, lub niedogodnej uniknąć. Ludzi nie szukał, nawet unikał ich nieco, „jakby mu pierś i usta w długich po rzece wędrówkach przyzwyczaiły się do milczenia; ilekroć zaś mówił, głos jego był przyciszony i słowa powoli ciekły z warg, łagodnych, ale uśmiechających się bardzo rzadko;“ smutnym jednak nie był, przeciwnie, wydawał się spokojnym i zupełnie ze wszystkiego zadowolonym. Owdowiawszy, nie mając dzieci, żenić się po raz drugi nie chciał, a gdy go pytano, dla czego, odpowiadał wzruszając ramionami: „Oh, co tam! Niebo mnie chatą, a rzeka żoną. Każdy pa swojemu żyje, a jak grzechu nie ma, to każde życie dobre.“