Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 011.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Otóż, postanowiwszy te akta i rachunki do ładu doprowadzić, przez lat parę pracował nad niemi z wielkim sił wytężeniem, aż też nad stosami papierów, przy biurku w nocy listopadowej r. 1843, atakiem apoplektycznym śmiertelnie ugodzony został.
Dzieciństwo przepędziła Eliza pod okiem matki, a potem babki ukochanej. Bardzo wcześnie nauczyła się czytać po polsku i po francuzku. Mając lat pięć, czytywała już wspólnie z siostrą swoją, Klemunią, o trzy lata niespełna od siebie starszą, w ten sposób, iż gdy jedna ubierała lalki lub szyła sukienki dla nich, druga czytała głośno. Miały wtedy bonę niemkę, pannę Fechner, której nie cierpiały, oraz nauczycielkę, pannę Kobylińską, za którą przepadały, bo umiała podczas szarych godzin snuć opowiadania, mające za przedmiot epizody dziejowe, lub w ogóle piękne i bohaterskie czyny wielkich ludzi. W te szare godziny również uczyła je śpiewów historycznych Niemcewicza, z zapałem następnie powtarzanych przez pilne słuchaczki. Na tle tych zajęć i upodobań układały one i odgrywały we dwie lub przy współudziale nauczycielki sceny, których bohaterami byli wielcy mężowie, i nie raz przy tem uprzytomnianiu walk, klęsk i śmierci bohaterów zanosiły się od płaczu. Klemunia była dzieckiem chorowitem; dogadzano jej tedy we wszystkiem; mając 8 czy 9 lat, naparła się nauki rysunków, do czego okazywała podobno niejaką zdolność, a że panna Kobylińska udzielać tego „talentu” nie mogła, matka po długich poszukiwaniach umówiła nauczyciela (p. Filipowicza), który w zimie, gdy do Grodna zjechała cała rodzina, przychodził codziennie na godzin parę, a latem do Milkowszczyzny jej towarzyszył. A ponieważ nauka tak małego dziecka niewiele czasu zabierać musiała, więc głównem zajęciem nauczyciela było rysowanie, a nawet wystrzyganie z papieru, różnych osób, miejsc i scen historycznych, z których dzieci układały sobie znowuż całe dramaciki. Był więc tam np. wystrzyżony cały dwór Wiśniowieckiego, pułki Chmielnickiego, wojsko Chodkiewicza pod Chocimem, scena zaślubin Jana Zamojskiego z Gryzeldą Batorówną i t. p. Nauczyciel ten, łagodny bardzo, lubiący dzieci, był około dwu lat w domu Pawłowskich; Klemunia rysowała przy nim głowy i kwiaty, które nic a nic nie obchodziły Elizy, zajmującej się natomiast nader żywo owemi rysowanemi i wystrzyganemi scenami i figurkami, do których pomysł poddawały nieraz same dziewczynki, obeznane z dziejami i lubiące je.
Z boną niemką, mającą obowiązek ubierania i prowadzenia na przechadzki, musiały dzieci mówić po niemiecku, czego nie lubiły i unikały; z matką i nauczycielką kazano rozmawiać po francuzku, co szło znacznie lepiej i łatwiej. Nikt przecież nie zakazywał używania języka ojczystego; to też w nieskończonych rozmowach swoich i odgrywanych „historyach” nie używały dziewczynki nigdy innej mowy, a i p. Kobylińska po za granicami lekcyi mówiła z niemi po francuzku tylko w obecności ich matki. To też w niemczyźnie robiły małe postępy, po francuzku czytały i mówiły biegle; ale najłatwiejszym i najprzyjemniejszym był dla nich język polski. Wtedy również uczyły się gramatyki polskiej i francuzkiej (według